Dlaczego „jedz zdrowo” to za mało. O tym co sportowcy słyszą, a czego naprawdę potrzebują.
Myślisz, że sałatka to zawsze dobry wybór, lody szkodzą formie, a chleb tostowy to zło? Jako dietetyk sportowy i zawodowa koszykarka obalam 4 mity, które wciąż powtarzają sportowcy – i pokazuję, co naprawdę działa.
Aldona Morawiec
5/26/202513 min read
Skąd biorą się mity żywieniowe w sporcie?
Od ponad 20 lat jestem związana ze sportem – najpierw jako zawodowa koszykarka, teraz także jako dietetyk sportowy. W tym czasie usłyszałam tysiące razy magiczne hasło: „jedz zdrowo”. I chociaż brzmi dobrze, w praktyce często znaczy… niewiele. Zwłaszcza, gdy mówimy o odżywianiu sportowca – osoby, która ma trenować na wysokiej intensywności, szybko się regenerować i nie dopuścić do kontuzji.
W tym wpisie obalam 4 mity, z którymi spotykam się regularnie w swojej pracy. To nie są tylko błędy amatorów – te przekonania powtarzają także zawodnicy, trenerzy, a nawet niektórzy dietetycy. Czas to uporządkować. To początek większej serii – na blogu i w mediach społecznościowych.
Mit 1 – „Lody są złe dla sportowców”
Zaskoczę Cię – lody nie są Twoim wrogiem
Wielu sportowców wrzuca lody do tej samej kategorii co chipsy czy batoniki: „śmieciowe jedzenie”. Z mojego
doświadczenia wynika, że często rezygnują z nich z powodu strachu przed cukrem, przetworzeniem,
a nawet… opinią innych.
Ale jeśli trenujesz intensywnie, to musisz wiedzieć jedno: lody – w odpowiednim momencie – mogą być
elementem strategii regeneracyjnej.
Periodyzacja żywienia: co, kiedy, dlaczego
Jednym z kluczowych filarów nowoczesnej dietetyki sportowej jest periodyzacja żywienia – czyli dostosowanie
diety do faz treningowych: przed, w trakcie i po wysiłku.
I właśnie w okresie potreningowym (tzw. window of opportunity, czyli „okno anaboliczne”)
szybko przyswajalne węglowodany i białko są najbardziej potrzebne.
Dlaczego?
Bo:
organizm ma zwiększoną wrażliwość insulinową,
mięśnie chłoną glukozę jak gąbka,
zaczyna się proces odbudowy glikogenu i naprawy uszkodzeń mięśniowych.
To moment, w którym cukier przestaje być wrogiem, a staje się sprzymierzeńcem.
Co mówią badania?
🔹 International Society of Sports Nutrition (ISSN):
„Węglowodany szybko przyswajalne są najskuteczniejsze w odbudowie glikogenu mięśniowego po intensywnym wysiłku, szczególnie w ciągu pierwszych 2 godzin.”
(Position Stand: Nutrient Timing – Kerksick et al., JISSN 2017)
🔹 Australian Institute of Sport (AIS):
„Produkty żywnościowe o wysokim indeksie glikemicznym są preferowane po wysiłku dla szybkiego uzupełnienia substratów energetycznych.”
🔹 ACSM (American College of Sports Medicine):
„Strategie żywieniowe po treningu powinny obejmować 1–1,2 g węglowodanów/kg m.c. + 20–25 g białka – najlepiej w formie łatwej do strawienia.”
Czy lody spełniają te kryteria? TAK – jeśli są częścią przemyślanego planu
1 porcja lodów mlecznych (np. 100 g):
✅ ok. 18–25 g węglowodanów (prosty cukier)
✅ ok. 4–5 g białka (z mleka)
✅ wapń, niewielka ilość tłuszczu (który spowalnia wchłanianie, ale nie eliminuje efektu)
Nie mówię, że masz opierać dietę potreningową na lodach, ale:
jeśli wracasz z treningu, nie masz gotowego posiłku, a masz lody w zamrażarce – to nie grzech, to taktyczny wybór.
Mój komentarz jako dietetyka i zawodniczki
Przez lata trenowania i współpracy ze sportowcami widziałam, że nadmierny perfekcjonizm żywieniowy potrafi zaszkodzić bardziej niż czekolada czy lody.
Kiedy wiesz, kiedy i po co coś jesz, to nawet pozornie „zakazane” produkty stają się Twoim sprzymierzeńcem. Nie demonizuj lodów – zrozum kontekst. Regeneracja to nie tylko ryż i brokuł. Czasem to też dwie gałki lodów – i dobrze, że tak jest.
Mit 2 – „Sałatka jest zawsze zdrowa”
Brzmi zdrowo, ale.. czy naprawdę odżywczo?
Szczerzę? Już lepiej zjedz podwójną porcję lodów (żarcik). Sałatka brzmi zdrowo – przecież warzywa
są zdrowe, prawda? Ale kiedy sportowiec po treningu zjada „lekką sałatkę”, która składa się głównie
z rukoli, pomidorków i oliwy, to nie wspiera swojej regeneracji. To co będzie zdrowym posiłkiem dla
naszej mamy nie koniecznie jest dobrym wyborem dla zawodowców.
Najczęściej problem polega na tym, że sałatka:
nie zawiera wystarczającej ilości białka, (3 kąski kurczaka)
jest uboga w węglowodany (czyli paliwo do regeneracji!),
ma zbyt mało energii (kalorii),
ma zbyt dużo błonnika (który, nie jest nam po treningu potrzebny)
jest ciężkostrawna - surowe warzywa długo się trawią i obciążają układ pokarmowy
Efekt? Zmęczenie, uczucie głodu, słabsza regeneracja, a przy dłuższym czasie – spadki formy i nastroju.
Co mówi nauka (i moje doświadczenie)
Zalecenia International Society of Sports Nutrition (ISSN) są jednoznaczne: po wysiłku fizycznym organizm potrzebuje przede wszystkim węglowodanów i białka – najlepiej w proporcji 3:1, by odbudować glikogen i wspierać naprawę tkanek mięśniowych.
U sportowców, zwłaszcza kobiet, zbyt „lekkie” jedzenie często prowadzi do RED-S (Relative Energy Deficiency in Sport) – czyli stanu, w którym organizm nie dostaje wystarczająco paliwa, by funkcjonować prawidłowo. W konsekwencji dochodzi do zaburzenia miesiączkowania, osłabienia kości i złamań przeciążeniowych.
Jak powinna wyglądać sportowa sałatka?
Mieszanka warzyw to baza, ale dodaj:
białko: jajka, kurczak, indyk, tofu, łosoś, feta,
węglowodany: komosa ryżowa, pieczywo, kasza, batat, makaron
tłuszcze: oliwa, orzechy – z umiarem.
Dopiero wtedy mówimy o odżywczym, pełnowartościowym posiłku.
Mit 3 – „Kreatyna Cię zaleje wodą”
Skąd wziął się ten mit?
To chyba jeden z najdłużej utrzymujących się mitów w świecie sportu – kreatyna powoduje „zalanie”,
zatrzymanie wody i wygląd typu „napompowany ziemniak”. Powstał głównie dlatego, że w pierwszych
dniach suplementacji rzeczywiście może dojść do zwiększenia masy ciała o 1–2 kg… ale to nie „zalanie”,
tylko naturalna retencja wody wewnątrz mięśni – czyli dokładnie tam, gdzie chcemy ją mieć.
Co naprawdę robi kreatyna?
Kreatyna to jeden z najlepiej przebadanych suplementów na świecie. Jej działanie:
zwiększa dostępność fosfokreatyny, co przekłada się na lepszą wydolność w krótkich, intensywnych wysiłkach,
wspiera regenerację,
poprawia syntezę białek mięśniowych,
może działać neuroprotekcyjnie (!),
i nie wpływa negatywnie na wygląd ciała u kobiet i mężczyzn – chyba że ktoś się waży codziennie i panikuje przy każdej zmianie 300 g.
Co mówią badania?
🔹 Greenwood et al., 2003 – „Creatine supplementation and body composition”
Suplementacja kreatyną prowadzi do zwiększenia masy beztłuszczowej głównie przez wzrost ilości wody wewnątrz mięśni, bez wpływu na retencję wody podskórnej.
🔹 Kreider et al., JISSN 2017 – Position Stand on Creatine:
„Długotrwała suplementacja kreatyną nie powoduje odwodnienia ani niekorzystnego zatrzymania wody. Przeciwnie – poprawia status wodno-elektrolitowy i adaptację mięśniową.”
🔹 Rawson & Volek, 2003:
„Zwiększenie masy ciała w pierwszym tygodniu stosowania kreatyny wynika głównie z zwiększenia objętości płynów w komórkach mięśniowych, co może być wręcz pozytywne z punktu widzenia siły i objętości treningowej.”
Moja perspektywa jako dietetyka sportowego
Wielokrotnie pracowałam z zawodnikami, którzy bali się kreatyny – szczególnie kobiety. Po wdrożeniu suplementacji (np. 3–5 g dziennie) i zrozumieniu mechanizmu działania obawy znikały, a forma rosła.
Kreatyna Cię nie zaleje. Ona Cię wzmocni – i to bezpiecznie, skutecznie i zgodnie z nauką.
Mit 4 – „Chleb tostowy jest zły”
Przetworzony? Tak. Ale może być dokładnie tym, czego potrzebujesz
Biały chleb tostowy jest często demonizowany – jako „pusty”, „zły”, „bez wartości”. Ale gdy sportowiec potrzebuje
czegoś lekkiego, szybkiego i dobrze tolerowanego – np. przed treningiem lub w dniu startowym – chleb tostowy
to wręcz doskonały wybór.
Praktyczny przykład?
Godzina 7:30 rano, za 90 minut trening. Masz czas na śniadanie, ale nie możesz pozwolić sobie na ciężkostrawny posiłek.
👉 2 tosty z masłem orzechowym i bananem → lekkie, węglowodanowe paliwo, dobrze tolerowane, szybkie w
przygotowaniu. Sprawdzone w praktyce przez wielu zawodników.
I jeszcze jedno – ładowanie węglowodanów
Chleb tostowy to także idealne narzędzie w dniach poprzedzających mecz, zawody czy maraton, kiedy musisz dostarczyć organizmowi bardzo dużą ilość węglowodanów – np. 8–10 g/kg m.c., co przy masie 75 kg oznacza aż 600–700 g węglowodanów dziennie.
W takich sytuacjach:
ciężkostrawne kasze, ryże i płatki mogą szybko „zapychać”,
objętość posiłków rośnie zbyt mocno,
produkty przetworzone, ale lekkie – jak chleb tostowy – stają się praktycznym sojusznikiem.
Nie chodzi o to, żeby był podstawą diety, tylko narzędziem w określonych momentach strategii żywieniowej.
Co mówi nauka?
Zalecenia American College of Sports Medicine zalecają przed wysiłkiem:
łatwostrawne, wysokowęglowodanowe produkty,
mało błonnika, mało tłuszczu, mało białka,
optymalne na 1–2 h przed intensywnym ruchem.
Zalecenia ACSM i IOC wskazują na potrzebę:
spożycia dużej ilości węgli w dniach przedstartowych,
unikania nadmiaru błonnika i tłuszczu,
dobierania produktów „łatwych do przejedzenia”.
Chleb tostowy sprawdza się tu znakomicie – praktycznie, fizjologicznie i psychicznie.
Sportowiec ma szczególne potrzeby żywieniowe i potrzebuje specjalnych rozwiązań.
Jeśli trenujesz regularnie, chcesz poprawiać wyniki, regenerować się szybciej i unikać kontuzji – Twoje potrzeby żywieniowe są inne niż u osoby, która prowadzi siedzący tryb życia i ćwiczy rekreacyjnie raz w tygodniu. W świecie sportu nie wystarczy „jeść zdrowo”.
Trzeba jeść strategicznie, celowo, świadomie.
To, co dla przeciętnego człowieka jest „fit”, dla sportowca może być… niewystarczające, a czasem wręcz szkodliwe. Dlatego warto weryfikować swoje przekonania i nie bać się zmian. Nie wszystko, co wygląda zdrowo na Instagramie, wspiera Twoją regenerację, gospodarkę hormonalną czy wyniki na boisku.
Na You Can Diet pracuję z osobami, które naprawdę chcą grać dłużej, mocniej, mądrzej.
Jeśli chcesz, by Twoje jedzenie zaczęło wreszcie działać dla Ciebie, a nie tylko „wyglądać zdrowo”, to jestem tu po to, by Ci w tym pomóc.
🎯 Działam online, bez schematów, z pełnym zrozumieniem tego, czym naprawdę jest życie sportowca.
Zacznij jeść tak, jak trenujesz: z głową.
Bo po co ma być ciężko, skoro może być mądrzej?


Skąd biorą się mity żywieniowe w sporcie?
Od ponad 20 lat jestem związana ze sportem – najpierw jako zawodowa koszykarka, teraz także jako dietetyk sportowy. W tym czasie usłyszałam tysiące razy magiczne hasło: „jedz zdrowo”. I chociaż brzmi dobrze, w praktyce często znaczy… niewiele. Zwłaszcza, gdy mówimy o odżywianiu sportowca – osoby, która ma trenować na wysokiej intensywności, szybko się regenerować i nie dopuścić do kontuzji.
W tym wpisie obalam 4 mity, z którymi spotykam się regularnie w swojej pracy. To nie są tylko błędy amatorów – te przekonania powtarzają także zawodnicy, trenerzy, a nawet niektórzy dietetycy. Czas to uporządkować. To początek większej serii – na blogu i w mediach społecznościowych.
Mit 1 – „Lody są złe dla sportowców”
Zaskoczę Cię – lody nie są Twoim wrogiem
Wielu sportowców wrzuca lody do tej samej kategorii co chipsy czy batoniki: „śmieciowe jedzenie”. Z mojego
doświadczenia wynika, że często rezygnują z nich z powodu strachu przed cukrem, przetworzeniem,
a nawet… opinią innych.
Ale jeśli trenujesz intensywnie, to musisz wiedzieć jedno: lody – w odpowiednim momencie – mogą być
elementem strategii regeneracyjnej.
Periodyzacja żywienia: co, kiedy, dlaczego
Jednym z kluczowych filarów nowoczesnej dietetyki sportowej jest periodyzacja żywienia – czyli dostosowanie
diety do faz treningowych: przed, w trakcie i po wysiłku.
I właśnie w okresie potreningowym (tzw. window of opportunity, czyli „okno anaboliczne”)
szybko przyswajalne węglowodany i białko są najbardziej potrzebne.
Dlaczego?
Bo:
organizm ma zwiększoną wrażliwość insulinową,
mięśnie chłoną glukozę jak gąbka,
zaczyna się proces odbudowy glikogenu i naprawy uszkodzeń mięśniowych.
To moment, w którym cukier przestaje być wrogiem, a staje się sprzymierzeńcem.
Co mówią badania?
🔹 International Society of Sports Nutrition (ISSN):
„Węglowodany szybko przyswajalne są najskuteczniejsze w odbudowie glikogenu mięśniowego po intensywnym wysiłku, szczególnie w ciągu pierwszych 2 godzin.”
(Position Stand: Nutrient Timing – Kerksick et al., JISSN 2017)
🔹 Australian Institute of Sport (AIS):
„Produkty żywnościowe o wysokim indeksie glikemicznym są preferowane po wysiłku dla szybkiego uzupełnienia substratów energetycznych.”
🔹 ACSM (American College of Sports Medicine):
„Strategie żywieniowe po treningu powinny obejmować 1–1,2 g węglowodanów/kg m.c. + 20–25 g białka – najlepiej w formie łatwej do strawienia.”
Czy lody spełniają te kryteria? TAK – jeśli są częścią przemyślanego planu
1 porcja lodów mlecznych (np. 100 g):
✅ ok. 18–25 g węglowodanów (prosty cukier)
✅ ok. 4–5 g białka (z mleka)
✅ wapń, niewielka ilość tłuszczu (który spowalnia wchłanianie, ale nie eliminuje efektu)
Nie mówię, że masz opierać dietę potreningową na lodach, ale:
jeśli wracasz z treningu, nie masz gotowego posiłku, a masz lody w zamrażarce – to nie grzech, to taktyczny wybór.
Mój komentarz jako dietetyka i zawodniczki
Przez lata trenowania i współpracy ze sportowcami widziałam, że nadmierny perfekcjonizm żywieniowy potrafi zaszkodzić bardziej niż czekolada czy lody.
Kiedy wiesz, kiedy i po co coś jesz, to nawet pozornie „zakazane” produkty stają się Twoim sprzymierzeńcem. Nie demonizuj lodów – zrozum kontekst. Regeneracja to nie tylko ryż i brokuł. Czasem to też dwie gałki lodów – i dobrze, że tak jest.
Mit 2 – „Sałatka jest zawsze zdrowa”
Brzmi zdrowo, ale.. czy naprawdę odżywczo?
Szczerzę? Już lepiej zjedz podwójną porcję lodów (żarcik). Sałatka brzmi zdrowo – przecież warzywa
są zdrowe, prawda? Ale kiedy sportowiec po treningu zjada „lekką sałatkę”, która składa się głównie
z rukoli, pomidorków i oliwy, to nie wspiera swojej regeneracji. To co będzie zdrowym posiłkiem dla
naszej mamy nie koniecznie jest dobrym wyborem dla zawodowców.
Najczęściej problem polega na tym, że sałatka:
nie zawiera wystarczającej ilości białka, (3 kąski kurczaka)
jest uboga w węglowodany (czyli paliwo do regeneracji!),
ma zbyt mało energii (kalorii),
ma zbyt dużo błonnika (który, nie jest nam po treningu potrzebny)
jest ciężkostrawna - surowe warzywa długo się trawią i obciążają układ pokarmowy
Efekt? Zmęczenie, uczucie głodu, słabsza regeneracja, a przy dłuższym czasie – spadki formy i nastroju.
Co mówi nauka (i moje doświadczenie)
Zalecenia International Society of Sports Nutrition (ISSN) są jednoznaczne: po wysiłku fizycznym organizm potrzebuje przede wszystkim węglowodanów i białka – najlepiej w proporcji 3:1, by odbudować glikogen i wspierać naprawę tkanek mięśniowych.
U sportowców, zwłaszcza kobiet, zbyt „lekkie” jedzenie często prowadzi do RED-S (Relative Energy Deficiency in Sport) – czyli stanu, w którym organizm nie dostaje wystarczająco paliwa, by funkcjonować prawidłowo. W konsekwencji dochodzi do zaburzenia miesiączkowania, osłabienia kości i złamań przeciążeniowych.
Jak powinna wyglądać sportowa sałatka?
Mieszanka warzyw to baza, ale dodaj:
białko: jajka, kurczak, indyk, tofu, łosoś, feta,
węglowodany: komosa ryżowa, pieczywo, kasza, batat, makaron
tłuszcze: oliwa, orzechy – z umiarem.
Dopiero wtedy mówimy o odżywczym, pełnowartościowym posiłku.
Mit 3 – „Kreatyna Cię zaleje wodą”
Skąd wziął się ten mit?
To chyba jeden z najdłużej utrzymujących się mitów w świecie sportu – kreatyna powoduje „zalanie”,
zatrzymanie wody i wygląd typu „napompowany ziemniak”. Powstał głównie dlatego, że w pierwszych
dniach suplementacji rzeczywiście może dojść do zwiększenia masy ciała o 1–2 kg… ale to nie „zalanie”,
tylko naturalna retencja wody wewnątrz mięśni – czyli dokładnie tam, gdzie chcemy ją mieć.
Co naprawdę robi kreatyna?
Kreatyna to jeden z najlepiej przebadanych suplementów na świecie. Jej działanie:
zwiększa dostępność fosfokreatyny, co przekłada się na lepszą wydolność w krótkich, intensywnych wysiłkach,
wspiera regenerację,
poprawia syntezę białek mięśniowych,
może działać neuroprotekcyjnie (!),
i nie wpływa negatywnie na wygląd ciała u kobiet i mężczyzn – chyba że ktoś się waży codziennie i panikuje przy każdej zmianie 300 g.
Co mówią badania?
🔹 Greenwood et al., 2003 – „Creatine supplementation and body composition”
Suplementacja kreatyną prowadzi do zwiększenia masy beztłuszczowej głównie przez wzrost ilości wody wewnątrz mięśni, bez wpływu na retencję wody podskórnej.
🔹 Kreider et al., JISSN 2017 – Position Stand on Creatine:
„Długotrwała suplementacja kreatyną nie powoduje odwodnienia ani niekorzystnego zatrzymania wody. Przeciwnie – poprawia status wodno-elektrolitowy i adaptację mięśniową.”
🔹 Rawson & Volek, 2003:
„Zwiększenie masy ciała w pierwszym tygodniu stosowania kreatyny wynika głównie z zwiększenia objętości płynów w komórkach mięśniowych, co może być wręcz pozytywne z punktu widzenia siły i objętości treningowej.”
Moja perspektywa jako dietetyka sportowego
Wielokrotnie pracowałam z zawodnikami, którzy bali się kreatyny – szczególnie kobiety. Po wdrożeniu suplementacji (np. 3–5 g dziennie) i zrozumieniu mechanizmu działania obawy znikały, a forma rosła.
Kreatyna Cię nie zaleje. Ona Cię wzmocni – i to bezpiecznie, skutecznie i zgodnie z nauką.
Mit 4 – „Chleb tostowy jest zły”
Przetworzony? Tak. Ale może być dokładnie tym, czego potrzebujesz
Biały chleb tostowy jest często demonizowany – jako „pusty”, „zły”, „bez wartości”. Ale gdy sportowiec potrzebuje
czegoś lekkiego, szybkiego i dobrze tolerowanego – np. przed treningiem lub w dniu startowym – chleb tostowy
to wręcz doskonały wybór.
Praktyczny przykład?
Godzina 7:30 rano, za 90 minut trening. Masz czas na śniadanie, ale nie możesz pozwolić sobie na ciężkostrawny posiłek.
👉 2 tosty z masłem orzechowym i bananem → lekkie, węglowodanowe paliwo, dobrze tolerowane, szybkie w
przygotowaniu. Sprawdzone w praktyce przez wielu zawodników.
I jeszcze jedno – ładowanie węglowodanów
Chleb tostowy to także idealne narzędzie w dniach poprzedzających mecz, zawody czy maraton, kiedy musisz dostarczyć organizmowi bardzo dużą ilość węglowodanów – np. 8–10 g/kg m.c., co przy masie 75 kg oznacza aż 600–700 g węglowodanów dziennie.
W takich sytuacjach:
ciężkostrawne kasze, ryże i płatki mogą szybko „zapychać”,
objętość posiłków rośnie zbyt mocno,
produkty przetworzone, ale lekkie – jak chleb tostowy – stają się praktycznym sojusznikiem.
Nie chodzi o to, żeby był podstawą diety, tylko narzędziem w określonych momentach strategii żywieniowej.
Co mówi nauka?
Zalecenia American College of Sports Medicine zalecają przed wysiłkiem:
łatwostrawne, wysokowęglowodanowe produkty,
mało błonnika, mało tłuszczu, mało białka,
optymalne na 1–2 h przed intensywnym ruchem.
Zalecenia ACSM i IOC wskazują na potrzebę:
spożycia dużej ilości węgli w dniach przedstartowych,
unikania nadmiaru błonnika i tłuszczu,
dobierania produktów „łatwych do przejedzenia”.
Chleb tostowy sprawdza się tu znakomicie – praktycznie, fizjologicznie i psychicznie.
Sportowiec ma szczególne potrzeby żywieniowe i potrzebuje specjalnych rozwiązań.
Jeśli trenujesz regularnie, chcesz poprawiać wyniki, regenerować się szybciej i unikać kontuzji – Twoje potrzeby żywieniowe są inne niż u osoby, która prowadzi siedzący tryb życia i ćwiczy rekreacyjnie raz w tygodniu. W świecie sportu nie wystarczy „jeść zdrowo”.
Trzeba jeść strategicznie, celowo, świadomie.
To, co dla przeciętnego człowieka jest „fit”, dla sportowca może być… niewystarczające, a czasem wręcz szkodliwe. Dlatego warto weryfikować swoje przekonania i nie bać się zmian. Nie wszystko, co wygląda zdrowo na Instagramie, wspiera Twoją regenerację, gospodarkę hormonalną czy wyniki na boisku.
Na You Can Diet pracuję z osobami, które naprawdę chcą grać dłużej, mocniej, mądrzej.
Jeśli chcesz, by Twoje jedzenie zaczęło wreszcie działać dla Ciebie, a nie tylko „wyglądać zdrowo”, to jestem tu po to, by Ci w tym pomóc.
🎯 Działam online, bez schematów, z pełnym zrozumieniem tego, czym naprawdę jest życie sportowca.
Zacznij jeść tak, jak trenujesz: z głową.
Bo po co ma być ciężko, skoro może być mądrzej?


